Polecam gorąco – finał

Ledwie się Festiwal rozpoczął, a już się kończy i przyjdzie pora pożegnań. Tak przynajmniej to się odczuwa, bo dopiero po czasie powraca się myślą do poszczególnych koncertów i różnych ich epizodów, powracających w pamięci. Trudno na te subiektywne odczucia coraz szybszego upływu czasu coś poradzić – pewnie jeszcze jeden przymiot tzw. natury ludzkiej. Ale może nieco osłodzi ten żal zakończenie 78. Festiwalu świadomość, że w ostatnim jego dniu czekają dwa, ważne wydarzenia i recitale dwójki laureatów Konkursu Chopinowskiego, beneficjentów nagrody Polskiego Radia za najlepsze wykonanie mazurków. Najpierw, po południu, Jakub Kuszlik – zdobywca czwartej nagrody ostatniego, z powodu pandemii przesuniętego o rok turnieju (2021). Wieczorem, na finał – powrót do Dworku Chopina ulubienicy publiczności z roku 2015 – Kate Liu. Dwie, różne osobowości, a jednak łączy ich ów bardzo rzadki dar – wyczucia nastroju, barwy, właściwego rytmu i tempa rubato w mazurkach. To może najważniejsza cecha tego szczególnego gatunku pianistów, których chcielibyśmy nazywać „chopinistami”. Coraz ich mniej na świecie… Jakub Kuszlik Fantazję f-moll op. 49 patrona Festiwalu zestawił z Metopami op. 29 Karola Szymanowskiego i dwiema sonatami – II Sonatą Bacewiczówny i III Sonatą f-moll op. 5 Brahmsa. Bardzo ciekawy to wybór programowy – jakaś próba przerzucenia mostów ponad estetycznymi rozgraniczeniami. Fantazja f-moll to dzieło wielowymiarowe i podatne na różne interpretacje – można więc z powodzeniem spróbować połączyć ją (oczywiście metaforycznie) z mitologiczną tematyką Masek op. 29 Szymanowskiego. Tego bogatego barwowo i harmonicznie tryptyku nie byłoby przecież bez dokonań Chopina, tych oryginalnych i nowych, zaklętych w środkowych epizodach Fantazji f-moll. Znowu II Sonata Bacewiczówny, niewątpliwie jeden z najlepszych jej utworów, łączy tropy neoromantyczne z ostrością czy nawet brutalizmem charakterystycznym choćby dla Bartóka. Pachnie tu też chwilami nastrojami wprost z Szymanowskiego. A jeśli neoromantyzm, to dopełnienie wszystkiego Sonatą f-moll op. 5 Brahmsa – wzorcowo logiczne. Dwie sonaty dzieli równo 100 lat – w tym roku zresztą mija 170 (Brahms) i 70 lat (Bacewicz) od ich premier. Jakaś wspólna nić także między Brahmsem i Chopinem się nawiązuje – już choćby przez samą tonację główną – f-moll.

A wieczorem Kate Liu podzieliła swój występ między Fryderyka Chopina i Roberta Schumanna. Powraca do Dusznik po czterech latach. W 2019 najpierw grała podczas NokturnuNokturn E-dur op. 62 nr 2, a trzy dni później recital złożony z Arabeski C-dur op. 18 i Fantazji C-dur op. 17 oraz VIII Sonaty B-dur op. 84 Prokofiewa. Dzisiaj będzie autorska suita utworów Chopina – jej ramy to znów nokturny – z opusu 27, czyli jedne z najwspanialszych, a w części drugiej – znakomite Etiudy symfoniczne op. 13 Schumanna. Ciągle pamiętam tę wyrafinowaną Arabeskę w interpretacji Kate Liu, ciągle pamiętam świetne wizje muzyki Chopina z Konkursu, więc z tym większą niecierpliwością czekam na finałowy recital Kate… I tylko mi trochę żałuję, że nie będzie mazurków (u Jakuba Kuszlika, o 16.00). A może? Może zdarzą się na bis – to już zależy od Państwa!

Marcin Majchrowski (Polskie Radio)